Test hybrydowego robota sprzątającego Moneual MBOT 950

Robot sprzątający 2w1 Moneual MBOT 950 to automatyczne urządzenie nowej generacji. Zwraca na siebie uwagę licznymi opcjami i niezwykle obiecującymi parametrami. I to nie tylko dlatego, że jest to robot hybrydowy (łączy on funkcję odkurzania oraz mopowania). Deklarowane przez producenta parametry robota wypadają niezwykle konkurencyjnie w porównaniu z innymi podobnymi urządzeniami.
Dlatego też nie wahałam się ani chwili, gdy zaproponowano mi przeprowadzenie testu tego właśnie automatycznego odkurzacza. Używałam go intensywnie przez prawie 3 tygodnie. Próbowałam sprawdzić, czy MBOT 950 działa tak, jak deklaruje producent i czy wart jest swojej ceny. Jesteście ciekawi moich wrażeń? A zatem zapraszam do lektury!
Trochę techniki…
Zacznijmy jednak od kwestii technicznych. Czym, według producenta, może poszczycić się robot MoneualMBOT 950? Rzućmy okiem na poszczególne elementy:
- Największa na rynku moc ssania do 2600 Pa (+ możliwość 3-stopniowej regulacji mocy ssania)
- Funkcja mopa (pojemność zbiornika na wodę: 0,1 l)
- Bateria Li-Ion 2600mAh (czas pracy 100-120 minut na pełnym naładowaniu)
- Skanowanie pomieszczeń z pomocą lasera – innowacyjna technologia LDS Lidar i Islam (skanowanie mapy pomieszczenia 5500 razy na minutę)
- 2 szczotki boczne + jedna szczotka główna
- Duży pojemnik na kurz (0,4l) otwierany od góry
- Głośność do 55dB
- Aktywne czujniki (żyroskopowy, zapełnienia, obecności kosza, rozpoznawania rodzaju podłoża, spadku, wplątywania się kabli czy zmiany siły ssania w zależności od podłoża)
- Zdolność podjeżdżania na wysokość 1,5-2 cm
- Solidna konstrukcja
- Zderzak dookoła całego robota
- Możliwość inteligentnego sterowania urządzeniem poprzez aplikację mobilną (dostępna w języku polskim)
Wygląda to dość dobrze, prawda? Aż nie mogłam się doczekać, by sprawdzić, jakie przełożenie na rzeczywistość mają te wszystkie parametry.
Opakowanie
Robot MBOT 950 przyjechał do mnie zapakowany w dość spory i solidny karton. Dużym plusem okazała się mocna rączka i trzymający system „składania” kartonu z zawartością. Zwłaszcza że testowałam robota w dwóch różnych nieruchomościach. Dla bezpieczeństwa przewoziłam go właśnie w oryginalnym kartonie. Jeśli chodzi o design opakowania, to jakoś szczególnie się ono nie wyróżnia. Stylistyką przypomina opakowania większości urządzeń AGD.

Po otwarciu opakowania widzimy wyprofilowany wkład z mocnej tektury, w którym każdy element ma swoje bezpieczne miejsce.
Sam robot, owinięty był w dodatkowy foliowy worek. Posiadał również zamontowany filc zabezpieczający jego obudowę (zderzak). Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie dobre wrażenie. Widać, że producent przemyślał kwestię jego transportu i zabezpieczył sprzęt tak, by cało i zdrowo dotarł do swojego nabywcy.
Pozostałe akcesoria
Zgodnie z zapewnieniami znajdziemy w opakowaniu znacznie więcej niż sam odkurzacz i stacja ładująca. W komplecie dostajemy dość sporo akcesoriów i części zamiennych. W oczy szybko rzuca się mały kartonik z napisem „Accessories BOX”. Znajdujemy w nim nakładkę mopującą wraz z dwoma dopasowanymi ściereczkami z mikrofibry. Jednakże poza samą nakładką mopującą mamy tu jeszcze 2 zapasowe szczotki boczne oraz śrubokręt (do ich montażu i demontażu), grzebyczek do oczyszczania szczotki głównej, zapasowy filtr HEPA i oczywiście – instrukcję obsługi.
Instrukcja posiada polską wersję językową. Zalecenia dotyczące obsługi i pielęgnacji urządzenia są napisane w sposób jasny i przystępny. Jedyne, co niektórym (zwłaszcza starszym osobom) może przeszkadzać to dość mały format „książeczki” i równie niewielka czcionka.
Miłość od pierwszego wejrzenia?
Przejdźmy do wrażeń, jakie na pierwszy rzut oka zrobił na mnie sam robot. Nie będę zaprzeczać, wygląda dość elegancko i nowocześnie. Ciemnoszara, matowa obudowa, w połączeniu z charakterystyczną, zieloną lamówką nadaje urządzeniu schludną i ciekawą prezencję. MBOT 950 na pewno nie jest sprzętem, który szpeciłby nasze pomieszczenie. Nie jest też jednocześnie na tyle pstrokaty, by nader mocno rzucać się w oczy.
Sama konstrukcja robota wydawała się bardzo solidna, co potwierdził czas testowania. MBOT 950, w odróżnieniu od wielu modeli, posiada ochronny zderzak wokół całego swojego obwodu. Jest to rozwiązanie, które zdało praktyczny egzamin podczas użytkowania. Robot może przecież czasem zderzać się z przedmiotami, zarówno jadąc do przodu, jak i się wycofując.

Dobre wrażenie zrobił pojemnik na zanieczyszczenia. Jest łatwo dostępny z góry i dość spory, jak na robota sprzątającego (400 ml).
Odkurzacz czy rajdowiec?
Po przyjrzeniu się robotowi „od góry” postanowiłam rzucić okiem na jego spód. Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to dość duże koła z agresywnym bieżnikiem. Przypominały mi bardziej pomniejszone koła od samochodu terenowego, a nie kółka odkurzacza! Myślę, że niejeden zdalnie sterowany samochodzik mógłby się poczuć zawstydzony! Później miało się okazać, że MBOT 950 z tych kółek robi niezły użytek! W kategorii robotów sprzątających jest prawdziwym odkurzaczowym rajdowcem!

Co jeszcze zauważymy na spodniej części MBOTa? Na pewno 2 szczoteczki boczne (duży plus, gdyż wiele modeli ma tylko jedną), pomocnicze kółko jezdne, szczotkę główną i czujniki.
Czy MBOT 950 jest ciężki? Choć niektóre opinie w Internecie mówiły, że tak. Ja odniosłam zupełnie inne wrażenie. Podnosząc go, czy przenosząc z piętra na piętro, w ogóle nie zwróciłam uwagi na jego wagę (a do siłaczek raczej nie należę).
XXI wiek, czyli odkurzacz z aplikacją
MBOT 950 to sprzęt na miarę XXI w. Producent zadbał, aby urządzeniem można było sterować z pomocą aplikacji mobilnej. Jest ona dostępna na smartfony z systemem operacyjnym Android oraz iOS i można ją za darmo pobrać z Google Store oraz z Apple Store. Posiada polską wersję językową
Parowanie telefonu z odkurzaczem
Samo pobranie aplikacji przebiegło sprawnie. Namęczyć się jednak musiałam z parowaniem telefonuz robotem. Choć procedura ta była czytelnie opisana w instrukcji, to po prostu coś nie chciało działać. Jak się później okazało, była to prawdopodobnie wina nieco słabszego Internetu i sygnału WiFi. Pierwszą próbę parowania wykonywałam w dużym domu jednorodzinnym, gdzie sygnał WiFi nie zawsze prawidłowo dochodził do każdego pomieszczenia. W końcu się udało, choć z niemałym trudem.
Procedurę powtórzyłam później w mieszkaniu, uzbrojonym w znacznie lepszy Internet i sygnał WiFi. Parowanie przebiegło o wiele sprawniej, choć też udało się dopiero za 2 podejściem. Na szczęście w mieszkaniu wszystko już potem działało bez zarzutu. W domu natomiast zdarzało się, że robot podczas pracy „gubił” sygnał WiFi. Objawiało się to jego zatrzymaniem. Wystarczyło wówczas uruchomić go ręcznie, aby kontynuował pracę.
Funkcje dostępne w aplikacji mobilnej
Aplikacja mobilna daje nam szereg rozbudowanych funkcji inteligentnego sterowania urządzeniem. Po pierwsze, pozwala ona stworzyć mapę naszego mieszkania i podzielić ją na strefy (np. łazienka, kuchnia, korytarz). Daje nam to możliwość późniejszego wysyłania robota nie tylko do sprzątania całkowitego, ale także do wyznaczonych stref. W daną strefę wysłać możemy go spontanicznie lub tworząc specjalny harmonogram sprzątania.
Chcemy, aby robot codziennie odkurzył kuchnię, co dwa dni korytarz i co trzy – łazienkę? Wystarczy kilka kliknięć i tak się stanie! Muszę przyznać, że jest to bardzo dogodna funkcja. Pozwala ona inteligentnie zaplanować i kontrolować utrzymanie czystości w naszym domu. Co ważne, można zaplanować także sprzątanie podwójne. Jest to przydatne, jeżeli posiadamy powierzchnie bardziej podatne na zabrudzenia.
Co także istotne – można robotowi wyznaczyć także strefę zabronioną, w której ma się nie pojawiać. To bardzo ważna funkcja pozwalająca uniknąć niepożądanych sytuacji, gdy robot sprząta podczas naszej nieobecności.
Co jeszcze możemy zrobić dzięki aplikacji? Na przykład wysłać go spontanicznie do czyszczenia miejscowego (skorzystałam z tej funkcji, gdy na podłodze rozsypała mi się ziemia doniczkowa), czyszczenia podwójnego (wówczas robot dokładnie odkurzy wskazane miejsce jeżdżąc „w kratkę”), sprawdzić stan naładowania baterii, rzucić okiem na dotychczasowy przebieg robota czy też zdiagnozować ewentualne błędy.
Powiadomienia o blokadach i awariach
Gdy coś „będzie nie tak” aplikacja sama nas powiadomi. Zdarzyło mi się, to gdy podczas czyszczenia zbyt dużo włosów i nitek wkręciło się w szczotkę główną. Wówczas MBOT zatrzymał się, a ja na smartfonie zauważyłam wyraźny komunikat o przyczynie sytuacji. Wystarczyło, że oczyściłam szczotkę i robot mógł kontynuować pracę.
Dość zabawną (ale i praktyczną) funkcją jest możliwość zdalnego sterowania robotem. Przypomina ona zabawę zdalnie sterowanym samochodzikiem. Kiedy się sprawdza? Jak chcemy szybko wyczyścić jakieś punktowe lub nietypowe zabrudzenie z pomocą MBOTa. U mnie okazało się najlepszym rozwiązaniem w przypadku rozsypanej na podłodze mąki.
Rysowanie mapy mieszkania
Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem technologii, która pozwala robotowi na dokładne stworzenie mapy mieszkania. Od czego trzeba zacząć? Przy pierwszym sprzątaniu należy uruchomić funkcję „czyszczenie całkowite”. W jego trakcie robot, wyposażony w masę czujników, wyszukuje kontury naszych pomieszczeń. Następnie wyrusza w podróż ich obrysem, aby na sam koniec dokładnie „wężykiem” przemierzyć przestrzeń wewnętrzną. Robi to całkiem sprawnie.

Co ciekawe, nawet w pomieszczeniach, w których urywał się sygnał WiFi, robotowi udało się zarysować i zapamiętać mapę, na bazie której poruszał się już później bez większych trudności.
Minusy aplikacji?
Czy tak szeroko rozbudowana aplikacja posiada minusy? Niestety tak, choć jest ich znacznie mniej niż plusów. Po pierwsze, parę razy zdarzyło jej się zawiesić. Na szczęście wystarczyło z niej wyjść i włączyć ponownie, by móc znów sterować robotem (być może to też kwestia procesora samego telefonu, mój do „grzmotów” nie należy). Inne duże minusy są dwa. Jeden to jej graficzna konstrukcja. Kontury mapy mieszkania nachodzą na przyciski funkcji robota. Z tego powodu nie zawsze jest ona czytelna, choć nie jest to jakiś wielki problem.
Inna kwestia, którą w przyszłości producent mógłby dopracować, to zarządzanie mapą mieszkania. Robot, rysując mapę, nie zapamiętuje jej automatycznie jako mapy docelowej. Należy zapisać ją ręcznie, czego musiałam domyślić się sama, ucząc się obsługi aplikacji metodą „prób i błędów”. Na szczęście wykonana mapa nie ginie. Można ją później wyszukać w historii sprzątania, a następnie ustawić jako mapę docelową. Podobnie należy uczynić, jeżeli przenosimy robota np. z parteru na piętro.
A zatem brakuje w aplikacji funkcji zapisania chociażby 2 pięter budynku, które łatwo można by przełączać z głównego panelu sterowania podczas wysyłania robota do pracy (co prawda wszystkie zapisane mapy wraz ze strefami pozostają w pamięci robota, ale aby je „wydobyć” potrzeba wejść w historię sprzątania i wczytać). Oczywiście – problem ten nie będzie dotyczył właścicieli mieszkań lub domów parterowych. Przydałaby się też, mimo wszystko, mała instrukcja korzystania z aplikacji.
Odkurzanie – pierwsze wrażenia
Jakie było moje pierwsze wrażenie odkurzania? „WOW! Ciągnie mocno!”. Przy ustawieniu na najwyższą siłę ssania słychać jak robot intensywnie pracuje. Uwagę zwracał też jego tor jazdy. Choć początkowo wydawał się nieco chaotyczny, to po chwili można zauważyć w nim logikę i dopracowany schemat pracy. Robot najpierw „objeżdża” pomieszczenie dookoła, a następnie „wężykiem”, centymetr po centymetrze, przemierza jego środek. Dobrze widać to na ekranie aplikacji podczas śledzenia pracy robota:
Trzeba przyznać, że taki system czyszczenia pozwala na dość dokładne odkurzenie powierzchni. Oczywiście odkurzacz nie jest w stanie dotrzeć wszędzie. Z racji swojego okrągłego kształtu nie zawsze dawał radę odkurzyć wszystkie kąty. Niemniej jednak odkurzał także te miejsca, w które z kolei nie tak łatwo dotrzeć tradycyjnym odkurzaczem. Z powodzeniem wjeżdżał pod meble: fotele, szafki kuchenne, łazienkowe, kanapę czy duże łóżko – wszędzie tam, gdzie tylko się zmieścił. A zmieścił się w sporo miejsc, bo jego wysokość całkowita (wraz z laserem) wynosi jedynie 10,2 cm.
Sięga tam, gdzie wzrok nie sięga
Osobiście uważam, że możliwość odkurzenia takich powierzchni jest jedną z głównych zalet robota sprzątającego. W końcu mało kto z nas robi regularne przemeblowanie, aby odkurzyć całą powierzchnię pod dużym małżeńskim łożem. No, a przynajmniej mi nie widzi się przestawianie dużego, ciężkiego mebla tylko po to, by odkurzyć pod nim dywan. Dokładne wyczyszczenie z pomocą nawet najdłuższej rury odkurzacza, również nie jest możliwe. MBOT natomiast poradził sobie z tym doskonale.
MBOT a przeszkody na jego drodze
Co w przypadku przeszkód, jakie robot napotka na swojej drodze? Tutaj również muszę przyznać, że czujniki stają na wysokości zadania. Robot albo skutecznie omija przeszkody, albo bardzo delikatnie w nie uderza (i to głównie podczas pierwszego skanowania mapy – później już pamięta obrys). Jego możliwości lawirowania pomiędzy przeszkodami postanowiłam sprawdzić, ustawiając mu mały labirynt ze stołka i krzesła. Na filmiku można zobaczyć, że dzielnie sobie poradził:
Siła ssania
Robot posiada 3 stopnie regulacji siły ssącej. Od tej mocy zależy także głośność jego pracy. Stopień najniższy jest dość cichy i wystarczający do wyczyszczenia mało zabrudzonych powierzchni twardych. Trochę głośniejszy jest poziom najmocniejszy (choć wciąż – całkiem do zniesienia). Ten mały hałas rekompensuje naprawdę mocnym ssaniem. Siłę ssącą można na bieżąco regulować z pomocą aplikacji mobilnej.

Delikatny dla mebli
Jak już wspomniałam, robot dość delikatnie obchodzi się z meblami i szybko łapie orientację w terenie. Taranował jedynie lekkie przedmioty (jak np. gumowa zabawka dla psa). Ogólnym zaleceniem jest, by tego typu przedmioty usuwać z przestrzeni przeznaczonej do czyszczenia. Inne przeszkody robot albo wyczuwa i omija (na szczęście było tak w przypadku ceramicznej donicy) lub delikatnie o nie uderza, nie czyniąc żadnej szkody.
Spodobało mi się, że robot na „otwartej prostej” potrafi całkiem nieźle się rozpędzić, by ostrożnie zwolnić tuż przed przeszkodą. Widać to na filmiku:
Przyznam, że miałam pewne obawy, gdy MBOT po raz pierwszy zbliżył się do krawędzi schodów. Bałam się czy czujniki na pewno zadziałają. Na szczęście moje obawy szybko zostały rozwiane! Robot bardzo sprawnie wyczuwa otwartą przestrzeń pod kółkami i wraca na pewny grunt.
MBOT 950 a kable
Jak na robota sprzątającego to nasz MBOT jest dość delikatny w stosunku do kabli, choć należy być tu ostrożnym. Jeśli jest możliwość, okablowania mimo wszystko lepiej usunąć z jego drogi. Względnie bezpieczne są duże, grubsze kable. Mniejsze przewody (jak chociażby przewód od ładowarki do telefonu) mogą zostać wkręcone przez szczotkę główną.
Efekty czyszczenia
Przejdźmy jednak do omówienia samych efektów czyszczenia. Mnie bardzo zadowoliły. Robot potrafi pokazać swoje możliwości, zwłaszcza na „pełnej mocy”.
Powierzchnie twarde, takie jak kafelki, parkiet czy panele to dla niego „bułka z masłem”. Szybko i sprawnie się po nich porusza, dokładnie wsysa zanieczyszczenia. O ile nie mamy do czynienia z jakimś większym bałaganem (jak np. rozsypana mąką lub ziemia doniczkowa) to nie ma nawet konieczności uruchamiania najmocniejszego trybu ssania.
Mocniejsze ssanie przyda się w przypadku dywanów. Tutaj twórcy MBOTa przewidzieli dosłownie genialną funkcję – robot, wjeżdżając na dywan, rozpoznaje go i sam zwiększa siłę ssącą! Według zapewnień producenta MBOT przeznaczony jest do odkurzania dywanów niskich i średnich. Jak sobie z nimi radzi? Oczywiście sprawdziłam!
Dywany niskie i średnie
Po dywanach niskich robot sunie tak jak na powierzchniach płaskich. Nie ma żadnego problemu z poruszaniem się, jeżeli dywan ma niewielki prób – z powodzeniem go pokonuje. Podobnie dzieje się w przypadku dywanów o średniej grubości, choć tutaj czasami nieco zwalnia tempo. W końcu jest to teren nieco „trudniejszy” do poruszania się.
Są jeszcze małe dywaniki – u mnie znajdowały się w salonie, sypialni oraz w łazience. Jak MBOT sobie z nimi radzi? Jeżeli są cięższe lub dość mocno przytwierdzone do podłoża to bez problemu na nie wjeżdża i czyści. Niestety, mniejsze i lżejsze dywaniki były przez niego taranowane i zwijane. Jeżeli nie ma możliwości ich ustabilizowania to przed zastosowaniem robota najlepiej po prostu je zabrać z podłogi lub oznaczyć je na zeskanowanej mapie jako sferę „no-go”.
Jak zaoszczędzić 10% na zakupie robota Moneual MBOT 950?
Jeśli nasz test przekona Cię do zakupu robota Moneual to pamiętaj, że dzięki naszemu kodowi rabatowemu możesz zaoszczędzić aż 249 złotych. Wystarczy składając zamówienie skorzystać z kodu „rankingly”.
Dywany wysokie
Tu spotkało mnie największe zaskoczenie. Po raz pierwszy spotkałam się z sytuacją, gdy sprzęt potrafi więcej, niż deklaruje jego producent. Dla eksperymentu postanowiłam puścić MBOTa po moim grubym, gęstym i włochatym dywanie. I choć momentami robot toczył z nim ciężką walkę, to ostatecznie wyszedł z niej zwycięsko. To mnie przekonało do nadania mu tytułu „odkurzającego rajdowca”!
Trzeba przyznać, że MBOT 950 to sprytna bestia. Gdy nie dawał rady podjechać pod gruby dywan przodem, to „brał go”… bokiem. Niekiedy na dłużej się klinował, ale w końcu, obracając się małymi ruchami, dawał radę wyjechać i ruszyć dalej. Poddawał się jedynie, gdy brakowało mu przestrzeni do rozpędzenia się i manewrowania.
Mój wniosek jest taki, że MBOTa 950 z powodzeniem można wykorzystać na wysokim dywanie, należy jednak zadbać o to, by nie stały na nim żadne przedmioty (torby, stołki itd.). Inaczej, mając mało miejsca do manewru i rozpędu, robot może utknąć.
Oto jak wyglądały (zwycięskie) walki MBOTA 950 z wysokim dywanem:
Efektywność czyszczenia
Jeśli ktoś szuka robota sprzątającego o dużej mocy, to z czystym sumieniem polecę mu MBOTA 950. Prawdziwym testem miał być dywan znajdujący się w korytarzu przy drzwiach wejściowych. Cóż, często się wchodzi na niego w butach prosto z dworu i w dodatku lubi się na nim wylegiwać kłaczący czworonożny domownik. W efekcie dywan ten często zbiera masę zabrudzeń.
Jak robot poradził sobie z tym wyzwaniem? Jedyne właściwe słowo to – DOSKONALE. Było to moim kolejnym zaskoczeniem. MBOT 950 zasysał zanieczyszczenia lepiej niż posiadany przeze mnie odkurzacz manualny z turbo szczotką. Oto jak prezentował się pojemnik po 1 fazie odkurzania dywanu:

Na pozostałych dywanach również spisywał się pomyślnie. Mimo iż są one regularnie czyszczone tradycyjnym odkurzaczem, to jednak w ich głębi zawsze nagromadzą się jakieś małe zabrudzenia: piach, kurz, sierść, włosy. Skąd to wiem? Bo MBOT skutecznie zaczął te brudy wydobywać!

Czyszczenie powierzchni twardych
Jak już wspominałam, na powierzchniach twardych MBOT radzi sobie sprawnie. Zwłaszcza w przypadku typowych domowych zanieczyszczeń. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie sprawdziła, jak poradzi sobie przy nieco większym bałaganie. Oto wyniki mojego testu:
- Rozsypana ziemia doniczkowa. Rozsypało mi się jej dość sporo gdy przesadzałam hiacynty do większych doniczek. MBOT od razu poszedł w ruch poprzez funkcję czyszczenia miejscowego. Bez problemu wciągał grudki ziemi, a dzięki swojemu „wężykowatemu” torowi jazdy po kilku minutach powierzchnia była czysta. Niemniej jednak, w niektórych obszarach robot musiał pojawić się dwukrotnie, aby wciągnąć dokładnie wszystkie zabrudzenia.
- Rozsypana mąka. Początkowo robot nieco rozrzucił mąkę wokół siebie, ale później sprawnie ją wessał. Odkurzenie zajęło dosłownie chwilę. Tutaj wypróbowałam funkcję manualnego sterowania. Było to chyba najlepsze rozwiązanie, pozwalające dokładnie wyczyścić podłogę z zabrudzeń w krótkim czasie.
- Rozsypana komosa ryżowa. Komosa to nic innego, jak małe ziarenka. Tutaj robot poradził sobie podobnie jak w przypadku mąki, choć nie dotarł do ziarenek, które wpadły pod półkę lub skryły się ściśle gdzieś w kącie. Zdecydowaną większość bałaganu jednak usunął.
Pokonywanie progów
W naszych mieszkaniach i domach małych progów jest sporo. U mnie były to wyższe dywany, metalowe listwy oddzielające panele od kafelków czy też progi pomiędzy pomieszczeniami. Mały rajdowiec MBOT radził sobie w każdym przypadku bez zarzutu. Szczególnie podoba mi się jego technika „jak nie siłą to sposobem”. Gdy robot nie może, nawet z rozpędu, podjechać gdzieś przodem to po chwili próbuje zrobić to bokiem. I zazwyczaj daje radę.
Producent deklaruje, że robot potrafi pokonać próg o wysokości 1,5 cm. Tu ponownie twórcy chyba nie docenili swojego produktu! Mój robot radził sobie także z nieco wyższymi przeszkodami.
Funkcja mopowania
MBOT 950 jest urządzeniem 2w1 – poza odkurzaniem oferuje także funkcję mopa. Jak ona wygląda?
Nakładkę mopującą zakłada się manualnie na spód robota (wystarczy wcisnąć ją w wyżłobione uchwyty). Wcześniej należy napełnić ją wodą (ma ona pojemność 100 ml) i nałożyć na jej spód szmatkę z mikrofibry. Trzeba koniecznie pamiętać, że robot z zamontowaną nakładką nie może znajdować się w stacji ładującej dłużej niż kilka minut. Mogłoby to grozić wystąpieniem zwarcia. Zalecałabym zatem korzystanie z tej funkcji jedynie podczas naszej obecności.

Jak oceniam funkcję mopowania? Na pewno nie daje ona spektakularnych efektów, ale trudno byłoby ich oczekiwać. Sama powierzchnia mopa nie jest duża i mamy tu do czynienia z niewielką ilością wody bez żadnego detergentu. Robot z mopem nie usunie większych zabrudzeń z podłogi (np. plamy po rozlanym winie na kafelkach).
A zatem czy to ma sens?
Moim zdaniem funkcja mopowania jest mimo wszystko użyteczna. Mimo iż mopowanie nie usunie dużych zabrudzeń, to efekty sprzątania są jednak widoczne. Jest ono opcją idealną dla podtrzymania czystości w naszym domu. Robot pozostawia podłogę zaledwie nieznacznie wilgotną (nie ma ryzyka poślizgnięcia się, nic złego się też nie stanie jak robot z nakładką wjedzie na dywan). Za dowód na skuteczność usuwania bieżących zabrudzeń niech posłużą zdjęcia ściereczki po skończeniu sprzątania:
Ratunek w awaryjnej sytuacji
Dużą zaletą jest, że MBOT z funkcją mopującą jednocześnie odkurza i myje podłogi. Doceniłam to w „sytuacji awaryjnej”, gdy nagłą wizytę zapowiedzieli znajomi. Już nie musiałam wybierać czy mam ogarniać mieszkanie (i biegać najpierw z odkurzaczem, a potem z mopem), czy… siebie ;-). Uruchomiłam MBOTa z funkcją mopowania i ze spokojem przygotowałam się do wizyty. Muszę przyznać, że było to niezwykle komfortowe.
Działanie robota bez aplikacji
Czy MBOT 950 sprawdzi się także wtedy, jeżeli nie chcemy korzystać z aplikacji mobilnej? Oczywiście tak, choć stracimy wówczas dostęp do szeregu przydatnych funkcji i informacji. Bez aplikacji robot będzie po prostu dokonywał „czyszczenia całkowitego”, objeżdżając wokół całą dostępną przestrzeń, a potem „wężykiem” wyczyści jej wnętrze. Do stacji dokującej powróci przy wyczerpującej się baterii.
Jedyne co zauważyłam, to że robot potrafi dość długo szukać stacji dokującej, zwłaszcza jeśli działa bez aplikacji. Czasami zajmowało mu to kilka minut. W końcu jednak zawsze do niej trafiał.
Oczyszczanie i opróżnianie odkurzacza
Pojemnik na zanieczyszczenia jest dość spory i łatwo dostępny od góry. Wystarczy nacisnąć przycisk, a pokrywa pojemnika delikatnie się uniesie. Można go wówczas wyjąć. Należy jednak uważać, by przy ruchu ręki nie wysypać znajdujących się w nim zabrudzeń (mnie się to raz zdarzyło). Pojemnik można łatwo otworzyć, wysypać zabrudzenia i z powrotem włożyć do odkurzacza. Jest wówczas ponownie gotowy do pracy.
Elementem, który również należy czyścić ręcznie, jest szczotka główna. Zbiera ona wiele zabrudzeń, niemniej jednak dość często wkręcają się w nią takie element jak nitki czy włosy. Ich nadmierna ilość może doprowadzić do zablokowania szczotki. Na szczęście dostęp do niej również jest łatwy. Wystarczy obrócić robota do góry nogami, wyjąć pokrywkę szczotki i samą szczotkę. Dołączony do zestawu grzebień z funkcją nożyka pozwala usunąć wkręcone elementy w kilka chwil. Sam ponowny montaż szczotki również jest prosty i absolutnie nie wymaga użycia siły.
Mnie osobiście opróżnianie odkurzacza zajmowało od minuty do dwóch i było niemalże nieodczuwalną czynnością.
Przechowywanie
MBOT 950 nie jest raczej małym sprzętem i nie zajmuje dużo miejsca. Jego pojawienie się nie było odczuwalne nawet w niewielkim mieszkaniu. Sama stacja ładująca również jest dość zgrabna. Można postawić ją w każdym miejscu pod ścianą (gdzie tylko istnieje możliwość podłączenia jej do prądu). Robot stoi sobie cicho w stacji ładującej i czeka, aż wywołamy go do pracy – albo manualnie, albo z pomocą aplikacji.
Jeżeli nie chcemy stale przechowywać robota „na widoku”, to możemy go oczywiście schować. Bezpieczne i całkowite jego wyłączenie gwarantuje przycisk dostępny po wyjęciu pojemnika na brud.

Samego MBOTa ze stacją łatwo schować, chociażby do szafy (o ile oczywiście z jakiegoś powodu zajdzie taka konieczność). Jedynie jeżeli planujemy jego przechowywanie w oryginalnym kartonie (co z pewnością byłoby najbezpieczniejsze) to musimy wygospodarować nieco więcej przestrzeni – jest on dość spory.
Żywotność baterii i czas ładowania
Muszę przyznać, że żywotność baterii MBOTA 950 zaskoczyła mnie pozytywnie. W porównaniu do innych podobnych urządzeń naprawdę działa długo. Na pełnym naładowaniu może nam zaoferować do godziny intensywnego sprzątania (robot zachowuje rezerwę około 20% baterii na samodzielny powrót do stacji ładującej). W moim przypadku pozwalało to na wyczyszczenie powierzchni około 80-90 m2.
Pełen czas ładowania (w przypadku wyczerpanej) baterii wynosi aż 3 godziny. Wynika to z dużej pojemności akumulatora. Na szczęście robota uruchomić można także z niepełnego poziomu baterii, jeżeli chcemy wykorzystać go kilka razy w ciągu dnia do odkurzenia mniejszych powierzchni.
Gwarancja i serwis
Trzeba przyznać, ze firma Moneual w kwestii serwisu i gwarancji wyszła naprzeciw oczekiwaniom klientów. W opakowaniu, wraz z robotem i jego akcesoriami, znajdziemy kartę VIP. Uprawnia ona do rozszerzonych usług gwarancyjnych. Jest to np. darmowy przegląd urządzenia po roku użytkowania oraz darmowa wymiana baterii po 2 latach użytkowania. Muszę przyznać, ze to bardzo praktyczna propozycja, która może realnie pomóc przedłużyć żywotność naszego robota.

Wraz z kartą otrzymujemy też 25% zniżki na zakup akcesoriów do MBOTa. Ich wybór jest szeroki i są dostępne w sklepie na stronie internetowej Moneual.
Podsumowanie
Robota sprzątającego MBOT 950 Moneual testowałam przez prawie 3 tygodnie. Pracował zarówno w mieszkaniu o powierzchni ok 40m2, jak i w dwupoziomowym domu jednorodzinnym o powierzchni ponad 200m2. Jakie są moje finalne wrażenia?
Zdecydowanie przeważają wrażenia pozytywne. Miałam już do czynienia z różnymi modelami robotów sprzątających i MBOT 950 jak na razie jest moim ulubieńcem. Jakie są, w mojej opinii, jego główne plusy?
- Niezwykle mocna siła ciągu
- Bardzo skuteczne czyszczenie dywanów
- Długa żywotność baterii
- Tor jazdy pozwalający na dokładne wyczyszczenie powierzchni
- Duży pojemnik na zanieczyszczenia
- Łatwe oczyszczanie robota
- Obecność 2 szczotek bocznych
- Filtr HEPA
- Delikatny dla mebli
- Nie spada ze schodów
- Skuteczne pokonywanie progów
- Obecność funkcji mopowania
- Możliwość inteligentnego sterowania urządzeniem poprzez aplikację mobilną
- Aplikacja mobilna dostępna w języku polskim
Jeśli mam być szczera, to nawet bez aplikacji mobilnej MBOT 950 otrzymałby ode mnie wysokie noty. Głównie za sprawą samej skuteczności czyszczenia i wydajności. W końcu utrzymywanie czystości w domu jest głównym zadaniem robotów sprzątających. A na MBOTA 950 trudno tu narzekać.
Co mi się nie spodobało?
Choć swoją podstawową funkcję MBOT 950 wykonuje na medal, to jednak zaobserwowała pewne jego wady. Co zwróciło moją uwagę?
- Czasami robot się wieszał i trzeba było chwilę odczekać, aby ponownie ruszył (prawdopodobnie było to powodem „gubenia” sygnału WiFi)
- Aplikacja mobilna będzie stwarzała problemy, jeżeli nie posiadamy szybkiego Internetu i mocnego WiFi. Nie można też połączyć się z robotem poprzez Internet mobilny w naszym telefonie (Wi-Fi jest konieczne)
- Brak funkcji sprawnego przełączania map w aplikacji
- Szkic mapy nachodzi na przyciski funkcyjne w aplikacji, przez co momentami jest nieczytelna
- Robot nie dojeżdża do wszystkich kątów
- Robot niekiedy długo szukał stacji ładującej po skończonej pracy (zwłaszcza podczas pracy offline)
Wyjściowo MBOT 950 kosztuje około 2499 zł. Trzeba przyznać, że nie jest to najtańszy robot sprzątający na rynku. Dzięki kodowy rabatowemu „rankingly” otrzymamy jednak 10% rabatu w oficjalnym sklepie moneual.pl.
Czy zatem jest wart swojej ceny? Moim zdaniem tak.W mojej opinii jest skuteczniejszy niż inne modele z niższej lub podobnej półki cenowej. Nie bez znaczenia jest fakt, że w tej kwocie otrzymujemy nie tylko samego robota, ale także gwarancję, bezpłatny serwis i wymianę baterii. Owszem, wymieniłam kilka minusów, ale jak można zauważyć, dotyczą one w większości aplikacji mobilnej (a ta może być aktualizowana), a nie samego odkurzacza.
Komu przyda się robot MBOT 950 Moneual?
Na pewno jego zalety odczują posiadacze większych domów i mieszkań oraz właściciele kłaczących czworonogów. MBOT 950 będzie zdecydowanym sprzymierzeńcem utrzymania czystości w pomieszczeniach. Zagwarantuje odczuwalny dla domowników komfort oraz oszczędność czasu, który trzeba by przeznaczyć na codzienne sprzątanie.
Jednakże, jak sama się przekonałam, dobry robot sprzątający sprawdza się także w stosunkowo niewielkich mieszkaniach. Początkowo sama uważałam, że na małym metrażu taki gadżet nie jest potrzebny. Niemniej jednak, dzięki pomocy robota, czystość w mieszkaniu jest znacznie łatwiej utrzymać. Zwłaszcza że posiadam większą otwartą przestrzeń łączącą kuchnię, salon i korytarz. Wybrudzenie jednego kawałka podłogi oznacza tak naprawdę pojawienie się bałaganu wszędzie. MBOT w kilka chwil pomagał ten bałagan ogarnąć bez mojego udziału.
A zatem uważam, że jeżeli ktoś może sobie pozwolić na taki mały luksus – to czemu miałby sobie tego odmawiać?
10% rabatu na zakup robota Moneual MBOT 950 z kodem "rankingly"
Po teście odkurzacza udało się nam wynegocjować z oficjalnym dystrybutorem marki Moneual 10% obniżkę ceny dla osób które przy zakupie skorzystają z naszego kodu rabatowego „rankingly„.